Artykuły, Ciekawostki branżowe, Najnowsze

Pojawiam się i znikam, czyli w poszukiwaniu zagubionych przycisków „polubień”

XXI wiek, zwłaszcza jego drugie dziesięciolecie, jest czasem szczególnie zdominowanym przez media społecznościowe. Internet przenika niemal wszystkie aspekty naszego życia. Dotyczy to ogółu użytkowników, a najbardziej młodych ludzi, którzy swoje „być albo nie być” utożsamiają z obecnością w przestrzeni World Wide Web.

Jako użytkownicy internetu zostaliśmy przyzwyczajeni do możliwości reagowania na treści, z którymi się spotykamy w sieci. Wywołują w nas emocje – radość, smutek, a nawet pogardę czy chęć polemiki. Każda z platform, dających taką możliwość, robi to za pomocą różnych aktywności udostępnionych użytkownikowi – polubień i reakcji na Facebooku, „serduszek” na Instagramie, „łapek w górę” i „łapek w dół” na YouTube, polubień na Twitterze czy nawet reakcji na LinkedInie, które summa summarum sprowadzają się do tego samego – reagowania na content, który w jakiś sposób nas zainspirował bądź podekscytował. Czy możliwe jest znalezienie odpowiedniego momentu na przeprowadzenie zmian w tym zakresie, szczególnie wtedy, gdy użytkownicy są przyzwyczajeni do wymienionych wyżej rozwiązań, będących niejednokrotnie jednymi z podstawowych aktywności im udostępnionych?

Coraz częściej można usłyszeć głosy (przechodzące powoli w czyny) o zmianach ograniczających nasze możliwości reagowania na posty, relacje czy strony. Nasuwa się pytanie – dlaczego? Może wpływ na to ma narastający z dnia na dzień „hejt”, z którym wielu młodych, ale nie tylko, nie może sobie poradzić? A może chodzi o badanie mające sprawdzić, czy na pewne rzeczy „reagujemy” tylko ze względu na duży – negatywny bądź pozytywny – odzew społeczności? Być może clou całego procesu jest walka z promowaniem w swoich mediach społecznościowych postów przedstawiających wyidealizowane obrazy sielankowego życia, które w rzeczywistości nie jest takie idealne. Zapewne wszystkiego po trosze, choć podjęte tropy i wysnute tezy mogą kompletnie mijać się z prawdą.

W każdym razie atak na możliwość „reagowania” przez użytkowników staje się faktem. Z YouTube’a w listopadzie ubiegłego roku zniknął licznik „łapek w dół”. Sama w sobie możliwość oceny filmu pozostała, jednak z tą różnicą, że aktualnie do licznika ww. „łapek w dół” dostęp mają tylko twórcy. Decyzja, która została umotywowana „wnikliwymi badaniami zachowań użytkowników”, spotkała się z oczywistym niezadowoleniem tychże i sam współzałożyciel serwisu – Jewed Karim negatywnie odniósł się do zmian za pośrednictwem opisu pod pierwszym udostępnionym na platformie filmem:

 

 

YouTube nie jest osamotniony w podobnych praktykach. Pokrewny pomysł, którego temat przewija się od ponad roku, na swój portal społecznościowy postanowił przenieść zespół zarządzany przez Marka Zuckerberga. Mowa o facebookowych polubieniach, chociaż zmiana nie jest tak drastyczna, gdyż dotyczyć ma (przynajmniej obecnie) tylko fanpage’a, stron marek oraz osób publicznych. Zmiana miałaby polegać na tym, że znikną niezależne od siebie przyciski „polub” oraz „obserwuj”, dla wielu użytkowników nie do końca jasne, na rzecz jednego przycisku, który będzie oznaczał to samo, jednak zapewni usprawnienie nazewnictwa. Natomiast faktem jest zniknięcie opinii ze stron firmowych i osób publicznych. Na szczęście nie jest to ogromną stratą, gdyż Google zawsze służy pomocą, nie tylko w przypadku poszukiwań opinii na temat jakiejś marki lub produktu. Jednak, jakkolwiek by to oceniać, na pewno doszło do sporego zubożenia możliwości interakcji ze strony użytkowników.

Instagram – należący zresztą od ponad 10 lat do Facebooka – również nie próżnuje i testuje nowe rozwiązania. Testy dotyczą tylko kilku krajów – Kanady, Japonii, Brazylii, Nowej Zelandii, Australii, Irlandii oraz Włoch i obejmują ograniczenie widoczności polubień dla osób oglądających zdjęcia. Przeprowadzenie takiego testu zostało oficjalnie zarekomendowane jako dążenie do zmobilizowania użytkowników, aby skupiali się na udostępnianych treściach i ich przekazie, a nie na „serduszkach”, których liczba – gdy ją widzimy – może mieć wpływ na ewentualną chęć (lub jej brak) reagowania na jakiś post.

Jakie wnioski się nasuwają? Żyjemy w XXI wieku – czasach szczególnie wymagających, cechujących się wyjątkową specyfiką. Czy to, o czym wyżej, powinniśmy odbierać jako próbę ingerowania w naszą „wolność” i zamiar zmiany zakorzenionych w nas przyzwyczajeń? Niekoniecznie, nie wiemy bowiem, czy ten trend się utrzyma. Wprawdzie nie bez przyczyny mówi się, że „jeśli nie ma Cię w internecie, nie istniejesz”, to jednak punkt widzenia użytkowników sieci zdeterminowany jest ich osobowością i charakterem. Nie każdy bowiem odczuwa potrzebę ujawniania światu swoich zainteresowań, ocen i poglądów, choćby za pomocą standardowych polubień.

Jednak ci, którym to jest niezbędne na co dzień, niech się spieszą, może się wkrótce okazać, że lajki, w znanej nam formie, powędrują do lamusa.

Zapraszam Cię na podcast specjalistów z Grupy Eura7!

Razem z zespołem pomagamy firmom rosnąć. Ten cel osiągamy dzięki odpowiedniej strategii, nowoczesnym narzędziom i skutecznym działaniom marketingowym. Uwielbiamy łączyć nowe technologie, marketing i sztukę. Podobnie jak wyjątkowi goście, którzy w naszym podcaście dzielą się swoją wiedzą, doświadczeniem i pomysłami!

Zobacz odcinki

Jeżeli potrzebujesz wsparcia przy projekcie internetowym lub szukasz agencji specjalizującej się w komunikacji marketingowej - skontaktuj się z nami.

Webinar lojalnościowy
x